Sama książka nie jest dla mnie bardzo odkrywcza, bo od dawna kojarzyłam, że dużo czynników ma wpływ na skórę (jedzenie, hormony, miejsce zamieszkania, geny, stres), a kupne produkty to generalnie niedobre chemikalia. Ale zapoznanie się z tą pozycją zmotywowało mnie, żeby przestać teoretyzować, a wypróbować coś na sobie. No i uświadomiłam sobie kilka rzeczy, o których do tej pory nie myślałam:
1) Co robiłam źle podczas dni "bez makijażu" - kiedy w weekendy czy wakacje odstawiałam podkład i puder, rozdrażniona przetłuszczającą się cerą raczyłam się mnóstwem toników, maseczek i peelingów. Dodatkowo co chwila dotykałam (często na dotykaniu się nie kończyło) krostek rękami. W efekcie skóra, która miała odpocząć, była ciągle atakowana innymi kosmetykami albo brudnymi łapami.
2) Ile chemii używam oprócz kosmetyków kolorowych - pasta do zębów, "eko" krem do stóp, pachnący na całą łazienkę szampon, płyn do naczyń, proszek do prania, plastikowe pudełka na żywność, golarka z paskiem nawilżającym (na jakimś blogu trafiłam na informację, że są w nich składniki odzwierzęce, jakiś kosmos)... Listę można ciągnąć w nieskończoność.
3) Żyjąc w dużym mieście, nawet używając samych domowych, idealnie zdrowych produktów, nie da się uniknąć kontaktu z zanieczyszczeniami, pyłem, smogiem, wodą z brudnych rur czy tuszem ze sklepowych paragonów, który w dużych ilościach może być rakotwórczy. Wyjście? We własnym zakresie ograniczanie chemicznych składników, a poza domem nie wpadanie w paranoję.
Część wstępna książki jest dużo mniej ciekawa niż końcówka, gdzie Adina Grigore podaje przepisy na sprawdzone przez nią preparaty pielęgnacyjne. Nie będę zżynać całych receptur, ale wspomnę o kilku wielofunkcyjnych produktach, które mam zamiar stosować:

2) Ocet jabłkowy - największym minusem jest trudny do zabicia zapach. Polecam jako tonik dla cery trądzikowej albo płukanka do włosów (mieszam ocet z wodą w stosunku 1:4).
3) Sól/cukier - sól morska do gorącej kąpieli (przy okazji nawdychamy się trochę jodu, tarczyca się ucieszy ;), a cukier jako peeling (łagodniejszy niż sól).
4) Płatki owsiane - zalane ciepłą wodą świetne jako nawilżający peeling nawet dla wrażliwej skóry, można też dodać filiżankę do solnej kąpieli.
Oprócz tego zdarza mi się przetrzeć twarz sokiem z cytryny (ma właściwości ściągające i fajnie odświeża) albo plasterkiem imbiru (lekko wyżera niedoskonałości ;).

- czym myć włosy, żeby nie były oklapłe i przetłuszczone (mydło na bazie olejów ani płukanka z octu nie działają)
- co może zastąpić puder, żeby miało działanie matujące (jedynie mąka pszenna mi się nasuwa)
- czy oleje nadają się do kąpieli/nakładania na ciało, gdy ma się tłustą cerę
- czy w ogóle będę w stanie chodzić do szkoły saute, bo nie czuję się z tym najpiękniej
Robicie własne kosmetyki czy nie stronicie od chemikaliów? Muszę przyznać, że trochę rozczarowuje mnie fakt, że kupując kosmetyki nietestowane na zwierzętach czy oznaczane jako ekologiczne nadal wsmarowuję w siebie szkodliwe substancje. Nie da się zaufać napisom na opakowaniach, trzeba czytać drobny druczek.