Sunday 22 November 2015

Pół roku do matury - 3 nieoczekiwane problemy licealistki

Zgodnie z moimi przewidywaniami, od początku września (jeśli nie wcześniej) głównym komunikatem wysyłanym przez mój mózg (obok "spać!" i "jeść!") oraz otoczenie jest "matura!". Chociaż czuję się dość zadowolona z tego, że poziom znerwicowania trzymam w granicach normy, to na przestrzeni tych kilku miesięcy zaczęłam zauważać utrudniające życie rzeczy, których się nie spodziewałam. Oto one:

1) Przesyt informacyjny. Większość ludzi, nie tylko w wieku licealnym, skarży się na notoryczny brak czasu. Dla mnie problemem jest coś innego. Po powrocie ze szkoły czuje się tak wypchana różnymi treściami, że na widok podręczników i zadań powtórzeniowych dostaję choroby lokomocyjnej. Nie jestem w stanie nawet przeczytać dla przyjemności kryminału, bo literki źle mi się kojarzą. Mega frustrujące - mieć czas, ale nie móc go (produktywnie) wykorzystać.

2) Kompletna abstrakcyjność dalszego życia. Mam wrażenie, że przyszły rok to największa dotychczasowa niewiadoma. Nawet, jeśli jakoś wybrałam sobie kierunek studiów i uczelnię, na którą mam szansę się dostać, to pozostaje jeszcze milion znaków zapytania. Jakie się trafią pytania na maturze, jakie będą progi, w jakim mieście wyląduję, gdzie będę mieszkać, jak się ogarnę z gotowaniem, czy nie ma potworów pod łóżkiem itd. Dla mnie, jako osoby, która już planuje, czy w kawalerce będzie mieć różową czy niebieską szczoteczkę do zębów, strawienie tylu niewiadomych jest trudne.

3) Rozbudowana siatka zajęć zastępczych. Ciągle chowam się po kątach ze strachu, że ktoś zapyta mnie "Czemu się nie uczysz?". Dlatego wynajduję mało wymagające czynności, którymi mogę wypełniać dzień, gdy nie mogę dłużej siedzieć nad książkami. Także od niedawna jestem fanką Scrabbli, serialu Breaking Bad, robienia sobie maseczek, uczenia się ulubionych piosenek na pamięć i wiszenia na drążku w korytarzu. 

Mam nadzieję, że powyższe fakty nie spowodują, że mój procentowy wynik z matur będzie liczbą przypominającą temperaturę powietrza w listopadzie. Póki co jeszcze myślę stosunkowo pozytywnie. Gdybyście za mną tęsknili, trochę mniej niż bloga zaniedbuję niedawno powstałego instagrama.

1 comment:

  1. Przesyt informacyjny to jest coś, z czym super się utożsamiam. Największy był rzeczywiście w okresie okołomaturalnym, ale na studiach przed sesją nie jest dużo lepiej. Nie mam siły czytać dla przyjemności. Przykre.

    ReplyDelete

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me