Saturday 15 October 2016

Zakopane dla panikarzy i samotników

Coś nie mogę się zebrać do spisywania anegdotek uczelnianych (a po dwóch pierwszych tygodniach sporo już by się znalazło), poza tym obawiam się, że przez specyficzność niektórych wykładowców będą oni zbyt łatwo rozpoznawalni w moich opowieściach. Dlatego cofnę się o kilka miesięcy, do mojego pierwszego w tegoroczne wakacje wyjazdu, czyli trzech samotnych dni w Zakopanem. 
Niby krótko i bez większych wspinaczkowych wyczynów, ale i tak emocji trochę było (debiut w górach bez przewodnika w postaci rodzica, wszystko rezerwowane samodzielnie, no i gubienia się mimo posiadania mapy też nie zabrakło). Polecam Zakopane dla osób takich jak ja (w miarę w formie i lubiących samotne chodzenie, ale jednocześnie panikarzy i miastowych), zwłaszcza przed sezonem (byłam w weekend dosłownie tydzień przed ogólnopolskim zakończeniem roku szkolnego i ilość ludzi nie przytłaczała, ale pogoda była też taka sobie). Poczyniłam stertę notatek i zdjęć (jedno od tego czasu mam na tapecie laptopa), także zapraszam do swoich wspomnień.

ludzkie memy na trasie nad Morskie Oko:
1) para z niemowlakiem w skafandrze kosmicznym (temp. 25 stopni), zapakowanym tacie do plecaka (wystaje tylko głowa)
2) pani w dżinsowych spodenkach-mini-biodrówkach i różowym staniku, z kremem do opalania dookoła pępka (tylko tam)
3) kilka małżeństw typu mąż-tyran, szczypiący żonę i komentujący jej tuszę; żona mówiąca cienkim głosikiem, zawstydzona, że żyje
4) zbyt pewny siebie facet woła do mnie "Hej, dziewczynko, gdzie idziesz?" i pyta, czemu nie jestem w szkole
5) faceci obsługujący kolejkę linową, bardzo dowcipni, lekkie brzuchy, na pytanie "Jak mogłabym stąd zejść na piechotę?" odpowiedź "Najlepiej iść w dół"
6) miejscowi, którzy się ze mnie śmieją, jak się gubię; "Zaprosiłbym na piwo, ale pani za młoda"
7) o "wyczynowcach" z kontuzją chyba nie trzeba wspominać (bardzo zasapani, bo ciągle opowiadają o swoich dokonaniach)
8) mocno niezadowolone z życia kobiety, często z dziećmi, słabnące, bo "Oesu, niech kierowca włączy klimatyzację", ale mówią tylko pod nosem albo do biednych współpasażerów
9) starsze panie z kijkami i opowieściami o koleżankach, które chorowały na zapalenie opon mózgowych po ugryzieniu kleszcza

wrażenia z miejsca noclegowego (nazwę ośrodka przemilczę):
- pro widok na góry z balkonu
- w łazience tynk sypie się z sufitu, woda z prysznica leci głównie na podłogę (ale za to ciepła), klapy w kiblu brak
- dużo krzyczących dzieci (jedno równocześnie się załatwia) i jeden szczekający pies (niegroźny, ale drapie w łydki)
- dwa czajniki (nie działają), mikrofalówka oblepiona od środka resztkami pizzy z zeszłego sezonu
- na podłodze słodkie okruszki (nie kosztowałam)

inne uwagi:
1) robienie zdjęć jedzenia nadal uchodzi tylko turystom
2) wpychanie się ludziom do upozowanych zdjęć to miła rozrywka
3) siedząc sama w knajpie i jedząc wszystko do końca czuję się jak bezdomna, więc szastam napiwkami, żeby nie było
4) chodzenie w przeciwdeszczówce, chusteczce na głowie i z plecorem = bolesny stereotyp turysty (staram się za bardzo nie sapać, żeby nie pogorszyć sprawy)
5) robienie głupiej minki i tekst "Chyba się zgubiłam" działa nawet, jak nie jest się cycatą blondynką 
6) ukrywanie oznak zmęczenia w towarzystwie - "muszę zawiązać buta/zrobić zdjęcie/daj mi kanapeczkę/chyba mały chce pić/nie ma co forsować tempa"
7) dziecko z miasta - wracam z Hali Gąsienicowej do Zakopanego przez las i słyszę szum. Myślę sobie "O, już blisko, samochody jeżdżą". A to potok.

No comments:

Post a Comment

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me