Wednesday 26 February 2014

najdłuższy wpis świata - wrocławska szamka, spanie i rozrywki

Pierwsza wizyta we Wrocławiu pozytywnie mnie zaskoczyła. Cztery dni łażenia po mieście, ładna pogoda, hostel pięć minut od starówki i wegańskie żarcie mogące spokojnie konkurować z warszawskim - raj. Żeby nadal utrzymywać opinię intelektualistki, byłam też w kinie, muzeach, a nawet dałam zaciągnąć się matce do gotyckich kościołów (w których jest cholernie zimno, czyżby ludziom wiara miała rozgrzać serca?). Jako organizatorka wycieczki czułam się w obowiązku, żeby nie było żadnych porażek po przyjeździe i, poza pomyleniem Placu Dominikańskiego z Placem Kościuszki (toż to prawie identyczne nazwy...), chyba się udało. Teraz Wrocław konkuruje u mnie z Warszawą i Krakowem o tytuł najlepszego polskiego vege-yoga-art-shopping-friendly-city.
Podlinkowałam ładnie wszystkie miejsca, o które zahaczyłam, ale do obróbki zdjęć nie miałam już cierpliwości. Więc nacieszcie swoje oczy brzydkimi fotkami, ale z bynajmniej fajnego miasta. To tak w dużym skrócie.

Miejsca, które odwiedziłam we Wrocławiu:
I. Spanie - Hostel Bemma (niedrogo, punkowo, oddzielna lodówka dla wegetarian, pracownicy zawsze chętni polecić dobrą knajpę)
II. Filmy - Kino Nowe Horyzonty (huśtawki w holu, trzy piętra z wygodnymi siedziskami, filmy niszowe i masowe, na miejscu knajpa i księgarnia filmowa, ja byłam na filmie "Ona")
III. Muzea -
a) Muzeum Narodowe (na poddaszu świetny zbiór polskiej sztuki nowoczesnej, między innymi prace Abakanowicz)
b) Muzeum Współczesne Wrocław (okrągły budynek, z tarasu widok na cały Wrocław, trafiłam na wystawę o Romach, na przedostatnim piętrze zdjęcia i malunki różnych artystów)
IV. Kościoły i katedry - nie każcie mi wymieniać nazw, bo za nic sobie nie przypomnę (polecam Ostrów Tumski i okolice)
V. Knajpy -
a) Machina Organika (100% vegan, sporo dań witariańskich i bezglutenowych, wszystko pyszne i ładnie podane, miła obsługa i nietypowy, trzypiętrowy lokal)
b) Vega (na samym rynku, działa od 1987r., duży wybór dań, fajne zestawy obiadowe i dużo ciast, a do picia yerba albo soczek)
c) Vege Life (w centrum handlowym Magnolia Park, szybko podane, kilka wegańskich opcji, dobre surówki)
d) Najadacze.pl (100% vegan, malutki lokal z kuchnią bliskowschodnią)
e) Złe Mięso (wegetariańska knajpa z alternatywnym wystrojem, zjadłam tam genialną pizzę na ostro z wegańskim serem i seitanem)
f) Nalanda (księgarnio-kawiarnio-stołówko-warsztatownia, codziennie inny zestaw obiadowy, miejsce wypchane ezoterycznymi książkami, blisko dworca)
VI. Sklepy - jakieś tam różne przy rynku, w sumie głównie spożywczak, zajrzałam też do Świnek Trzech (mały sklepik z wegańskimi produktami połączony z kawiarnią, sympatycznie i trochę na uboczu)
VII. Sport -
a) siłka Classic Fitness w Galerii Dominikańskiej (dobra lokalizacja, dużo sprzętów, ale większość ludzi okupuje bieżnie ;)
b) poranna joga w Akademii Ruchu (szkoła ukryta w kamienicy, polecam zajęcia mysore o 8)
VIII. Transport - PolskiBus (około 100 złotych za dwie osoby w obie strony, warunki w porzo, toaleta o wiele znośniejsza niż w pociągach, darmowe wi-fi)












































































































































Co jeszcze zapamiętam z Wrocławia? Charakterystyczne elementy miasta - murale i krasnale, smród piwa i moczu w bramach, słońce ożywiające witraże, spacerujących po brukowanych uliczkach starszych ludzi, przechodzenie na światłach w centrum przypominające interwały na bieżni. I moje osobiste wspomnienia - bolący brzuch po treningu na siłowni i obfitych posiłkach, skradanie się w japonkach po hostelu o szóstej rano, udawanie zagranicznej turystki, kwiatowy zapach pościeli i notoryczne zaczepianie przechodniów pod hasłem Jak dojść do...?.

Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o jakimś miejscu/zdjęciu, pytajcie śmiało, bo ilość przywiezionego przeze mnie contentu ciut mnie przerasta.

No comments:

Post a Comment

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me