Thursday 23 October 2014

hipotetyczna kiecka

- To jakiś ponury żart - warczała Malwina, wychodząc z kościoła.
- Sama chciałaś tu przyjść.
- Nie chciałam - sprostowała - Musiałam. Chociaż teraz nie jestem taka pewna, czy podołam przygotowaniom do bierzmowania w przyszłym roku.
- To po co to robisz? Twierdzisz, że jesteś niewierząca, masz plakat Madonny na drzwiach i przebierasz się na Halloween.
- Katolicy nie uznają piosenek Madonny? O Boże! - jęknęła dziewczyna - Czego się nie robi dla ślubu kościelnego!
- Baby - westchnął Krzysiek - Będziesz latać na msze, nagle w siedemnastym roku życia, dla hipotetycznej białej kiecki?
- Sam jesteś hipopotam. A suknię mam już wybraną, w tym sklepie przy Dworcu Wileńskim.
- Aha. A jakiegoś męża naprędce znajdziesz na przystanku autobusowym.
- To motyw z wielu filmów - zauważyła Malwina - Możesz się śmiać, ale nie będę sobie teraz zamykała tylu furtek. 
- W takim razie radzę też się obrzezać i otworzyć trzecie oko.
- Śmieszne. A co, jak mnie ktoś poprosi, żebym była matką chrzestną jego dziecka?
- Jestem pierwszy na liście? - wystraszył się kuzyn.
- Raczej na liście rezerwowej. Czy wszystkie kościoły są takie lipne?
- Liczyłem, że ten ci się spodoba. Inaczej nie jechalibyśmy aż na Wilanów. Ludzie są tu wyperfumowani, pełno nadzianych artystów...
- Chciałeś mnie uchronić od moherowych babć? Szkoda, przynajmniej miałabym się z czego pośmiać.
- A z czego tu się śmiać? Wiara to jakiś powód do wstydu? - nastroszył się Krzysiek, wsuwając różaniec do kieszeni dżinsowej kurtki.
- Jeżeli w definicji Polskiej wiary zawiera się homofobia i rzucanie cegłami w Owsiaka, to tak.
- Błagam! Może jeszcze damy pedałom adoptować dzieci?
- A żebyś wiedział! - Malwina popatrzyła na kuzyna zaskoczona, bo do tej pory używał słowa "pedał" tylko w kontekście części od roweru - Jak to się stało, że znam cię tyle lat, a nie wiedziałam, że masz problemy z tolerancją?
- Pewnie nie wiedziałaś również, że mam grzybicę stóp. Jestem pełen tajemnic. Ja nie mam żadnych problemów, Malwina! Po prostu nie daję sobie wciskać tego medialnego szajsu, którym wszyscy się karmią. I jeśli pogląd, że do spłodzenia dzieci jest potrzebny ojciec i matka został obalony, to zadzwoniłbym najpierw do jakiegoś biologa.

*

(I tak się skończyło zajrzenie do gazety Wprost w poczekalni u dentysty i przeczytanie jednego wywiadu. Szkoda, że nie mam niskiego ciśnienia, bo umiem je sobie skutecznie podwyższać)

No comments:

Post a Comment

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me