Sunday 9 March 2014

urodzinowa wishlista

Nie wiem, czy pozuję na hipsterską pustelniczkę, czy naprawdę trochę uniezależniłam się od dóbr materialnych. Potrzebuję bibelotów głównie po to, żeby móc co chwila coś wyrzucać i robić porządki. Dlatego przy okazji zbliżających się świąt czy innych uroczystości zawsze mam problem ze zdecydowaniem, co bym chciała dostać (próbowałam przekonać dziadków, że na sto procent niczego nie potrzebuję, ale to ponad moje siły). Co bym chciała dostać? Ze względu na aspiracje zostania świętą, Dalajlamą czy wynalazcą lekarstwa na raka najbardziej adekwatną odpowiedzią jest Proszę o pokój na świecie, tylko ludzie dziwnie wtedy patrzą.
W każdym razie zbliżają się moje siedemnaste urodziny (coraz bliżej osiemnastki, Boże ratuj) i znów stanęłam w obliczu zrobienia listy prezentów. Intensywne wysilanie swoich zwojów mózgowych oraz przeglądanie wieczorami ofert sklepów internetowych sprawiło mi więcej przyjemności niż się spodziewałam. To w sumie fajny pomysł - wyszukiwanie sterty rzeczy, które mogłyby wkrótce zagracić mój pokój i ostateczne stwierdzanie, że lepiej mi bez nich. Mimo wszystko wrzucam propozycje pod tytułem Jak już muszą być prezenty, to niech będą takie, bo dość dobrze oddają moje aktualne hobby i podejście do życia.
ciuszki na siłownię i nie tylko, z roślinnym przesłaniem.
sporo można teraz takich znaleźć, zaczynają się
nawet pojawiać na polskich stronach
Five Fingersy - pięciopalczaste stwory imitujące chodzenie boso.
czaję się na nie gdzieś od roku, ale trochę się
obawiam nieprzyjemnych komentarzy na ulicy
3 sezony Sherlocka na DVD, żeby filmiki online nie
zacinały mi się na ostatnich dziesięciu minutach odcinka.
no i żebym mogła gapić się na Benedicta Cumberbatcha
kiedy tylko dusza zapragnie
płyta o miłości jakiegoś blond chłopaczka typu Tom Odell
jako tło dla melancholijnego wzdychania i gapienia się
w błękitne ściany mojego pokoju
nowa mata do jogi (na przykład Manduka,
którą sprzedają w Yoga Republic).
obowiązkowo w słitaśnym kolorze
posążek tłustego Buddy, czyli motywacja
do regularnej medytacji (już to widzę)
A z innych rozrywek kino, wyjście na coś dobrego do Tel-Avivu, może masaż lomi-lomi albo jakiś parkrun na pięć kilometrów? Chciałam iść na manicure, ale do tego przydałoby się mieć paznokcie, a nie jakieś szarawe strzępy.

1 comment:

  1. Moje urodziny również się zbliżają, i to dość wiekopomne, bo zmieni mi się cyferka z przodu :D Podzielam entuzjazm jeśli chodzi o ciuchy do ćwiczeń, marzy mi się koszulka od Vegan Workout. Matę na szczęście mam zupełnie przyzwoitą :)

    ReplyDelete

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me