Między jednym oddechem a drugim dowiaduję się, że na dnie miednicy ukrywają mi się jakieś mięśnie. Celowo przewracam się na plecy w staniu na głowie i przestaję się podpierać małym palcem. Kończę wegańskie ciasto drożdżowe ze śliwkami i wracam do chłodnego pokoju, mijając krzaki z malinami i pachnącą lawendę. Mokre po praktyce ubrania ekspresowo schną w ponad trzydziestostopniowym upale. Wieczorami wypijam kolejne kubki mięty, patrząc na okna zalepione przez stada najróżniejszych, kolorowych owadów. Zamiast po wi-fi sięgam po krzyżówki. A leżąc w relaksie wpadają mi do głowy, nielubiane na polskim, utwory Kochanowskiego. To był dobry tydzień.
Spotykamy się za rok?
A gdzie to konkretnie jest, jakoś blisko Warszawy? Byłaś tam na warsztatach jogowych? :)
ReplyDeleteSiódmy Las jest około 10 km od Kazimierza Dolnego, jakieś trzy godziny jazdy od Warszawy. Byłam tam na wyjeździe organizowanym przez szkołę Yoga Republic, do której chodzę od maja.
Delete