Saturday 5 October 2013

kazanie ludziom nie myśleć brzmi za bardzo ryzykownie? (OMMedytacje)

zdjęcie podkradzione Kate
Miałam podziękować babci za życzenia imieninowe. Czemu ta kasjerka zawsze na mnie tak krzywo patrzy? Mogłam się wtedy nie odzywać, uniknęłabym tylko kompromitacji. A może jednak będę składać na ASP? Ale mam ohydnego pryszcza na brodzie, jestem paskudna. Ciekawe, czy z tych ziemniaków w lodówce wyjdzie dobra zapiekanka...

Osoba siedząca w pozycji lotosu wygląda dla Was z zewnątrz na spokojną i zrelaksowaną? Powinniście się cieszyć, że nie jesteście na jej miejscu. Powyżej malutki fragment natłoku myśli, jaki można zaobserwować podczas (prób) medytacji. Część ludzi boi się medytować, kojarzy im się to z sekciarstwem, szatanem i upalonymi, kościstymi hindusami. Ha, gdyby to było sendo problemu! Moim zdaniem zupełnie inne aspekty takiej praktyki są "niebezpieczne". Część (albo i większość) wrażeń, które pojawiają się w głowie nie jest przyjemna. Niekoniecznie chcemy wiedzieć rzeczy, które wwiercają nam się w mózg podczas prób obserwacji oddechu. A jeśli poznam jakąś straszną prawdę o sobie? Jeśli mój świat nagle runie, bo uznawane przeze mnie wartości okażą się bezsensowne? Trudno oddać swoje racje, tak długo wypracowywane opinie i przekonania, które są dla nas takie istotne. Przywiązujemy się nie tylko do nowego telewizora i świnki morskiej, ale też do własnej samooceny, światopoglądu. Wydaje nam się, że im więcej mamy myśli, tym jesteśmy bogatsi, mądrzejsi, tym lepiej wykorzystujemy czas. Dlaczego spędzenie trzydziestu minut w ciszy, bez ekscytacji i reagowania na bodźce, uznajemy za marnotrawstwo? Czy poczucie, że istnieje coś poza materialną rzeczywistością (do której należą również myśli!), coś ponad to, jest dla zachodniego człowieka zbyt przytłaczające? A może właśnie zbyt prymitywne, za mało konkretne?

O co w sumie chodzi z tym medytowaniem? Dla mnie to początkowo zawsze szamotanie się z samą sobą, z przyjętymi schematami. Odkrywanie różności, których nie jestem w stanie dostrzec na co dzień. Wcielanie się w rolę obserwatora i patrzenie na swoją ciągle analizującą łepetynę. Chęć odpoczynku od wszystkiego, co znane i bezpieczne, potrzeba głębszego oddechu i czasem sztucznego uduchowienia.
Na ten temat z innych źródeł: klikklikklikklik.

2 comments:

  1. Hmm, o medytacji bym bardziej powiedziała, że to nie zakaz myślenia, a właśnie akceptacja myśli, próba ich obserwacji. Rzecz potwornie trudna, ale im częściej wybudzamy się z natłoku myśli (obecnego codziennie, przy wielu czynnościach, które wykonujemy mechanicznie), tym lepiej i tym częściej zauważamy, że nie jesteśmy świadomi. A świadomość świadomości jest bardzo czysta :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tyle mądrych słów na raz.. w zupełności się z Tobą zgadzam! ._.

      Delete

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me