Sunday 14 July 2013

co skonsumowałam i jak potańcowałam

Niedziela w towarzystwie lustrzanki zaowocowała między innymi zdjęciami moich dzisiejszych posiłków. Przypomniałam sobie, że na poprzednim blogu kilkakrotnie zdarzało mi się wrzucać wegańskie fotomenu, więc czemu by nie tutaj? Wiem, że wzór ze mnie żaden, ale na szczęście nie powiesiłam jeszcze własnego zdjęcia nad łóżkiem i nie wzdycham do niego, także samokrytyka jedzeniowa od czasu do czasu się zdarza.
razowy chleb z pastą fasolową i koperkiem, surowe marchewki (+ zielona herbata z płatkami róży)

szczodry kawałek karobowego tofurnika (wyprodukowany wczoraj z przyjaciółką :), galaretka malinowa, dżem z czarnej porzeczki 

zestaw w knajpie Wegetariański Świat: falafel, hummus, sałatka, niepalona kasza gryczana, dhal ze szpinakiem, pieczony kalafior, duszona fasolka szparagowa

pudding z ziarenek chia i mleka sojowego, agrest

Sporo domowej produkcji, prawie można to nazwać rozwojem kulinarnym. Wściekle żółta pasta fasolowa zawdzięcza barwę tonie kurkumy, która przypadkowo mi się sypnęła. Ciasto za to wyszło klejące i bezkształtne, ale słodkie, smaczne i zapychające. A od gotującej się czarnej porzeczki kręci mi się już w głowie, ale zapas słoików stoi od dziś wypełnia szafkę.
pierwsza partia (z cukrem) z wczoraj

obserwacja zjawisk wulkanicznych zachodzących podczas gotowania

Doba szczęśliwie nie upłynęła mi tylko na jedzeniu. Byłam też potańczyć. Za darmo i na świeżym powietrzu. Hasła klucze? Miasto Cypel. 5 Rytmów.
Dwa kroki od spalin, za drzewami, nad Wisłą, można poleżeć na trawie, kupić zielonego szejka (albo hot doga, ale przemilczmy), zgubić dziecko na placu zabaw albo sprzedać niepotrzebne ciuchy. Oprócz tego w Mieście Cypel są koncerty, słyszałam też coś o turnieju siatkówki plażowej... Jeśli pogoda dopisuje, to świetne miejsce na spędzenie weekendu.
O samych 5 Rytmach rozpisywać się nie będę. Może innym razem, może nigdy. Lepiej przyjść i samemu to przeżyć. Zaintrygowani przechodnie, którzy nie chcieli dołączyć się do szaleństw tańczącej grupy robili nam zdjęcia.
Zapraszam tutaj po dokładniejsze info i filmik do obejrzenia: klik. A zajęcia prowadzi Joanna, której stronę oczywiście pragnę zareklamować: klik.

1 comment:

  1. kobieto, Twoje fotomenu to mistrzostwo, serio, świetnie jesz i chętnie bym wszystkiego spróbowała!
    kocham pudding z chia :D jeśli nie jadłaś z jogurtem sojowym to polecam Ci serdecznie, też to często szamię na kolacje, ale w wersji z truskawami, mniaam!
    a po endomondo to widzę, że jogoholiczka z Ciebie niezła :)

    ReplyDelete

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me