Saturday 27 September 2014

I Bieg Wegański - fotorelacja

robią zdjęcia, więc próbuję mimiką
oddać, jak uwielbiam biegać
(podobno przekonująco)
smak wody na mecie najlepszy
mina kucharki ze szkolnej stołówki,
ale jest medal, prysznic, a na tym zdjęciu
jeszcze jestem podłączona do
kontaktu
zawodnik-banan wzbudził duże zainteresowanie






















Nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo zdjęć dużo, a czasu mało (ogarniam dużo rzeczy na raz, a w szkole czuję się ostatnio, jakbym była na profilu mat-biol-hist-franc-pol-chem i jeszcze coś). Ogólnie słoneczko świeciło, dzieci jadły jabłka na złość Putinowi, psy szczekały, celebryci pokazali się spoceni i w legginsach, bolał mnie tyłek od podbiegów, a witarianie dyskutowali o przewadze mrożonego groszku nad tym z puszki.
Jechałam na ten bieg z nastawieniem na pokonanie dystansu (10 km) w około 55 minut. Ba, po cichu myślałam, że będę śmigać i zrobię życiówkę. Plany pokrzyżowały mi podbiegi, schody, śliskie liście i za grube ciuchy (klasyk). Trasa prowadziła przez Cytadelę i Park Fosa, gdzie są już piękne, jesienne widoki. Za szybko wystartowałam, ze dwa razy miałam kolkę, patrzyłam ciągle pod nogi, żeby się nie wyrżnąć i sapałam jak parowóz, żeby nie wypluć płuc. I było fajnie. Na metę wpadłam z nieoficjalnym czasem 57:06 i chęcią wypicia cysterny wody.
Dla organizatorów plus za fajną, kameralną (500 uczestników) atmosferę, wegańskie pasta party, strefę masażu i możliwość pójścia na wykłady i ogarnięcia się w budynku gimnazjum, który znajdował się tuż obok.
Później nadszedł czas na ciąg dalszy atrakcji, czyli jedzenie. W Forcie Sokolnickiego do 18 trwał targ z roślinnymi produktami, kosmetykami i gadżetami. Obiad kupiłam na stoisku Laflaf, gdzie jadam ostatnio średnio raz w tygodniu. Oprócz tego zaopatrzyłam się w mnóstwo różności: koszulkę, płatki drożdżowe, cynamonową herbatę, tempehy, mleko konopne, majonez, batona czekoladowego czy greckie oliwki. Ludzi było sporo, trzeba było posługiwać się łokciami, co w sumie zaliczam jako pozytyw - fajnie, że rośnie zainteresowanie roślinnym żarciem.
Byliście/słyszeliście/popieracie takie wydarzenia promujące weganizm i sport?

1 comment:

  1. Jedno i drugie mi się też strasznie podobało i akurat udało mi się pobić życiówkę, chociaż nie aspirowałam do zejścia poniżej godziny :D
    Szkoda tylko, że nie powiedziałam ci "cześć"

    ReplyDelete

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me