Tuesday 16 June 2015

sezonowa forma - tak czy nie?

Chodząc na siłownię, odwiedzając fitnessowe strony, ale też podsłuchując rozmowy na ulicy stykam się z tym tematem. Okres po świętach wielkanocnych do urlopu to dla pań czas najintensywniejszych diet, a dla panów wzmożonego pompowania klaty na treningach. Czy wylewanie z siebie siódmych potów, żeby dobrze zaprezentować się przez kilka dni na molo ma sens?

Długo byłam zagorzałą przeciwniczką robienia formy tylko na lato, ale trochę od tego odchodzę. Szlifowanie sylwetki w maju i czerwcu ma niewątpliwie kilka korzyści. Najbardziej banalny powód - sprzyjające warunki pogodowe. Jeśli chcemy utrzymać niski poziom tkanki tłuszczowej przez cały rok, w zimowych miesiącach może nam być po prostu zimno i głodno. Dodatkowo frustruje brak sezonowych owoców, a kuszą pierniki i bigosy. Wiosną łatwiej zmotywować się do aktywności na świeżym powietrzu i lżejszej diety.

Dla osób, które na co dzień są kanapowcami, nagły reżim treningowy może mieć różne skutki - od zakochania się w sporcie do przeciążenia i kontuzji. Jeśli koniecznie chcemy się "wyrzeźbić" na lato, warto skonsultować to z trenerem, dietetykiem czy nawet lekarzem, pamiętać o regeneracji i prawidłowej technice wykonywania ćwiczeń. Lepiej mieć ciut więcej fałdek niż skończyć na plaży z rozwalonymi kolanami.

Przypuśćmy, że w tym roku udało nam się uzyskać wymarzoną wagę/wymiary/rozmiar. Jak będzie wyglądał nasz urlop?
Wersja I: Po pierwszym spacerze w bikini i kilku fociach na tle morza z napiętym sześciopakiem, lądujesz w pizzerni, potem na lodach, gofrach i piwie, aż w końcu zalegasz na kocu. I tak cały tydzień. Wygłodzony organizm szaleje, a mięśnie domagają się odpoczynku. W efekcie pod koniec lipca znowu nie dopinasz spodni.
Wersja II: Nie możesz zmarnować swojej ciężkiej pracy. Od rana biegasz po plaży, w porze obiadokolacji barykadujesz się w hotelowej siłowni. Nosisz przy sobie bidon z koktajlem białkowym, który popijasz, gdy znajomi podtykają ci frytki. W ogóle niezbyt chcesz spędzać z nimi czas, bo tylko się lenią i obżerają.

Jak widać, przy pracy nad sezonową formą łatwo popaść w skrajności. Według mnie najsensowniejszą opcją są treningi chociaż raz w tygodniu przez cały rok i w miarę ogarnięte odżywianie także zimą (z miejscem na cheat meale i świąteczne czilowanie), a w czerwcu ewentualnie lekkie zaciśnięcie pasa.
dość skrajnymi przykładami sezonowych różnic w
sylwetce są modelki fitness, które w kilka dni przed
zawodami potrafią zgubić ze dwa rozmiary

No comments:

Post a Comment

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me