Tuesday 5 May 2015

propolskość i 22 godziny w Górach Świętokrzyskich

Narzekania na Polskę można usłyszeć na każdym kroku. Polityka, gospodarka, bezrobocie, mentalność - jakikolwiek temat nie zostaje rozpoczęty, zawsze znajdzie się niemałe grono zagorzałych hejterów. Sama oczywiście mam niejeden zarzut do dorzucenia do kotła smętów, ale często dostrzegam też dużo plusów życia w naszym kraju. Chociażby cztery pory roku - to, jak zróżnicowanej pogody możemy doświadczyć, jak jest nam łatwiej wyjechać do kraju o innym klimacie, jak jesteśmy bardziej elastyczni i odporni na działanie różnych żywiołów. Kolejna rzecz - natura. Nawet w Warszawie nie została całkowicie wyparta przez bloki. Parki, lasy, kwitnące trawniki, ptaki śpiewające wniebogłosy na przystankach autobusowych, spacery nad Wisłą. No i ukształtowanie terenu - na wakacje można pojechać nad morze, nad jezioro czy w góry, nie opuszczając granic Polski. Taka różnorodność szybko się nie znudzi.
Przypomniałam sobie o tych pozytywach będąc półtora dnia w Górach Świętokrzyskich w ostatni weekend. Chociaż jestem miastowym typem, nie mogłam przejść obojętnie obok pączkujących, wściekle zielonych drzew. I, wychowana na wczasach nad morzem, fajnie się czułam wdrapując się na skały. Konieczność ciągłego patrzenia pod nogi wywołuje stan podobny do medytacji, kiedy po jednym kroku wchodzi się pod górę. Mała fotorelacja poniżej.

1 comment:

  1. Uwielbiam chodzenie po górach, chociaż sama też jestem bardziej mieszczuchem. Może w te wakacje się wybiorę.
    Moja majówka niestety uwzględniała jedynie siedzenie nad naukowymi publikacjami...

    ReplyDelete

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me