Thursday 26 June 2014

w japonkach do "Mam Talent"

- Mówiłam ci, co planowałam jak byłam mała?
- Na pewno coś niecnego. Nie, chyba nie mówiłaś.
- Wcale nie. Teraz jestem bardziej niecna niż kiedyś. Czy to się w ogóle stopniuje? - zastanowiła się Malwina.
- Co mogłaś planować... Ukamienowanie przedszkolanek? 
- Nie.
- Oderwanie głów swoim Barbie?
- Przestań, lubiłam je.
- Sprzedaż kotletów z błota za dolary?
- A na to nie wpadłam. 
- Dobra, powiedz.
- Jak chodziłam gdzieś do trzeciej klasy podstawówki, chciałam ogolić głowę na jeża, zrobić sobie kolczyki w różnych miejscach i pojechać robić rewolucję do krajów muzułmańskich.
- Kolczyki w jakich różnych miejscach? - zainteresował się Krzysiek.
- Zboczeniec.
- Po prostu chcę sobie to lepiej zwizualizować - obruszył się kuzyn - A czemu mi o tym opowiadasz?
- A tak mi się przypomniało - Malwina ruchem głowy pokazała mu dziewczynę obciętą prawie na zero, która stała niedaleko.
- Tak na marginesie, to gdzie jedziemy?
Stali w zatłoczonym 509, który z lekkim posapywaniem sunął w kierunku Gocławia. Autobus tej linii jak zwykle był wypełniony osobami reprezentującymi różne warstwy społeczne - dresami, emerytami, pijakami, gimnazjalistkami w spódniczkach z Marywilskiej i zaślinionymi bobasami ze spoconymi matkami.
- Na tai-chi.
- Żartujesz sobie - Krzysiek opluł się sokiem pomarańczowym (pił zawsze takie z koncentratu, te świeżo wyciskane to jakiś kit).
- Bo my czasami sobie żartujemy, a czasami mówimy na poważnie... - Malwina rzuciła ich ulubiony cytat z "Dymu z papierosa".
- Na tai-chi? Dlaczego niby? Poza tym nie mam nawet japonek - bronił się chłopak.
- To w czym chodzisz na basen?
- Na bosaka. Co za różnica zresztą?
- Proszę, musisz ze mną iść. Co sobotę organizują darmowe zajęcia przed Stadionem Narodowym, a już niedługo zrobi się zimno i zwiną się na najbliższe pół roku. To może być jedyna okazja, żeby spróbować - kusiła Malwina.
- Przecież mam kontuzję kolana. Nawet w piłę na wuefie nie mogę pograć.
- To nie problem. W Chinach ćwiczą to nawet rozpadający się staruszkowie. Z protezami - rzuciła zachęcająco kuzynka.
- Ilu chińskich staruszków z protezami znasz? - kpił sobie Krzysiek.
- Mnóstwo. Całe sterty - zapewniła - Oglądałam wczoraj fragment wschodniego "Mam Talent", w którym osiemdziesięciopięcioletni dziadek wkładał sobie nogę za głowę. Joga, kojarzysz? Robił takie numery jak ośmioletnia córka Huberta, tyle że ona chodzi na gimnastykę artystyczną.
- Fantastycznie. Ale jak ci pod Narodowym okażą się jakimiś psycholami, to się zmywamy.
- Umowa stoi.

*

(Jak jutro się wyrobię, to będzie jeszcze wpis, tym razem o zakupach na wyjazd z Evergreena. Ale wątpię, bo szał pakowania jest silniejszy niż ja. W Ustce też spróbuję się zmobilizować do dalszej grafomanii, bo bez tych wariatów w japonkach smutno mi będzie)

No comments:

Post a Comment

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me