Tuesday 8 July 2014

nauka okołotreningowa

- Pierwszy śnieg! Ale zajebioza! – piszczała Malwina, pedałując z siłą Pudzianowskiego. Mimo stosunkowo późnej pory w Łazienkach kręciło się sporo matek z wózkami, które zgorszyły się (matki, nie wózki), słysząc niecenzuralny młodzieńczy entuzjazm. 
- Przyhamuj trochę! – krzyknął za nią Krzysiek, zasapany, nawet nie zwrócił uwagi, że świeże płatki śniegu przysiadły mu na brwiach, a klekot roweru zagłuszył wołanie.
Malwina i Krzysiek byli właścicielami składaków skleconych lata temu przez dziadka Bogdana, świeć Panie nad jego duszą. Stare maszyny nie miały przerzutek, opony ciągle flaczały, a całość była chętna w każdej chwili się rozpaść. Pieniądze wydane na częste naprawy prawdopodobnie starczyłyby na dwa nowe górale z Decathlonu, ale nie mieli serca wywalać rodzinnych pamiątek. Zresztą Malwina nawet na odkurzaczu rozwinęłaby dużą prędkość.
Zeskoczyła z roweru i oparła się plecami o drzewo. Nuciła pod nosem „I Follow Rivers”, dopóki kuzyn jej nie dogonił.
- Jednak jazda terenowa to nie to samo, co spinning w klubie. Epicki wieczór – Malwina lubowała się w anglicyzmach tego typu. Wstawiała „literalnie”, „to robi sens” albo „dżizas” gdzie się dało.
- Nie wierzę, że trzy miesiące nie jeździłaś. Ci z Tour de France by z tobą wymiękli.
- Zrobiłam w zeszły wtorek zapoznawcze dwadzieścia kilometrów z taką Eweliną z IB. Niezły z niej odpał. Nie ma facebooka ani komórki, a cały hajs wydaje na sprzęt sportowy i brązowy ryż. Na początku liceum zaczęła startować w triathlonach. Po klasie maturalnej chce zaliczyć Ironmana.
- Brzmi nieźle. Chętnie ją kiedyś poznam. A ty od kiedy jeździsz?
- Jeżdżę chyba na wszystkim od zawsze – odpowiedziała bez wahania Malwina – Jestem nadpobudliwym dzieckiem, trzeba przyznać. Na rowerze i nartach nauczyłam się jeszcze w przedszkolu, w Niemczech. Później były rolki, karate, taniec towarzyski, epizod z windsurfingiem. A spinning to moje najnowsze odkrycie.
- To co zostaje jeszcze do wypróbowania? – Krzysiek, od pieluch fan piłki nożnej, większość sportów znał tylko z nazwy.
- Na oku mam pole dance, crossfit, może biegi górskie. Acro joga też wydaje się ciekawa. Nie rób takiej miny, pokażę ci w internecie, o czym mówię.
- Czyli do Ironmana się nie szykujesz? – upewnił się kuzyn.
- Może w następnym wcieleniu – zbyła go Malwina – Ale Ewelina podrzuciła mi inny pomysł: naukę okołotreningową.
- Słucham?
- Przed sprawdzianami siadam popołudniami przy biurku i próbuję kuć. Po godzinie, jak już nie mogę, idę na trening, najlepiej na dwór. Wracam, myję się, jem coś i przed snem powtarzam materiał jeszcze raz. Wchodzi lepiej niż przy parogodzinnych zmaganiach, no i śpi się później świetnie. Sprytne, nie?
- Nawet bardzo. Chyba będę musiał zastosować na sobie, bo im bliżej matur, tym stosunek powierzchni mojego mózgu do ilości informacji do przyswojenia jest bardziej niekorzystny.
- Polecam tę metodę. Dawaj, przejedziemy się jeszcze Nowym Światem na pierogi. Od tego śniegu wyglądasz już jak Święty Mikołaj – Malwina cyknęła mu zdjęcie smartfonem i wrzuciła na snapchata.

*

(Publikowania wpisów w Cinema City Zielona Góra jeszcze nie praktykowałam, zapach popcornu i wycieczki zmierzające na Jak wytresować smoka 2 nie ułatwiają skupienia. Jakbyście byli w okolicy polecam Palmiarnię i knajpę Zielona Jadłodajnia)

No comments:

Post a Comment

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me