Saturday 12 July 2014

za rozrzutna na Żydówkę

- Cicho tu.
- Rzeczywiście. Często tak jest.
- Do północy jeszcze godzina - Krzysiek popatrzył na fluorescencyjny zegarek Malwiny, który miała na nadgarstku - Gdzie się tak opaliłaś w grudniu?
- Solarka - rzuciła kuzynka.
- A to jakieś twoje ulubione miejsce? W sensie nie solarka tylko ten parking.
Krzysiek nie spodziewał się zaproszenia na Sylwestra od Malwiny, a za nic w świecie by nie zgadł, że będą go spędzać na schodach prowadzących na parking sklepu "Stokrotka" na Nowodworach. Na białej ścianie za ich plecami widniał rysunek przedstawiający wielkiego kutasa, a z uchylonego okna bez klamki wpadało zimowe powietrze.
- Sentyment z dzieciństwa. Właziłam tu z koleżankami i wrzeszczałyśmy do ludzi na dole. A do "Bomi" - kiedyś tu było "Bomi", nie "Stokrotka" - chodziło się na gałkowe lody po szkole.
- Czemu chcesz siedzieć ze mną na schodach w ostatni dzień roku? Nie zaprosili cię na żadną imprezę?
- Zaprosili na pięć - wyznała Malwina - Ale to nasz ostatni ostatni dzień roku, więc pomyślałam, że powinniśmy razem pokoczować na parkingu.
- Jak to ostatni ostatni? Wracasz do Niemiec? Żenisz się w Las Vegas? W 2014 będzie kolejny koniec świata?
- Mówiłam ci, żebyś przestał potajemnie oglądać "Rozmowy w toku" - zirytowała się dziewczyna - Za pół roku skończysz szkołę, pójdziesz na studia, może do innego miasta, kraju. Zaczniesz nowe życie. Nasze drogi mogą się rozejść.
Malwina i Krzysiek patrzyli na siebie w milczeniu przez parę minut.
- Kurczę, Malwina. To straszne, że martwisz się rzeczami, o których ja staram się nawet nie myśleć. Napijmy się.
- Szampan? - kuzynce zaświeciły się oczy.
Krzysiek wyszczerzył zęby i wyjął z plecaka Piccolo oraz jednorazowe kubeczki. Malwina przeklęła na czym świat stoi i pociągnęła prosto z butelki.
- No jasne, niepełnoletnią zostawisz o suchym pysku. Marny student z ciebie będzie. Chyba nawet twoi starzy piją.
- Butelkę wina co kilka tygodni. A wydają na nią tyle, ile ciebie by kosztował miesięczny spinning w Pure.
- Nie gadajmy o pieniądzach. Przeczytaj mi swoją listę noworocznych postanowień.
Chłopak zrobił przerażoną minę.
- Miałem coś takiego przygotować?
- Jezu, trudno. Musisz mówić na spontana, będzie ciężej.
- Ja, Krzysztof Andrzej Czerniecki, chciałbym zmienić w swoim życiu... - zaczął patetycznie - ...no w sumie to nic.
- Jak to nic?
- No nic.
- Wygląd?
- A coś z nim nie tak?
- Szkołę?
- Jest raczej okej.
- Rodzinę?
- I tak się nie da zreformować.
- Wygrana w totka?
- Po co?
- Dziewczyna?
- Może kiedyś.
- Sugerujesz, że mam przed sobą osobę całkowicie zadowoloną z życia? Jakim cudem?
- To już lekka nadinterpretacja. Wierzysz w Boga, Malwina?
- Nie wiem, co to ma do rzeczy, ale mogę odpowiedzieć: jestem za mało samokrytyczna na chrześcijankę, zbyt lubię balangować na Jehowę, za bardzo emocjonalna na buddystkę, za rozrzutna na Żydówkę i nie zrezygnowałabym dla islamu z krótkich spódnic. Tak idąc po stereotypach, to mogę być tylko agnostyczką.
- Piękne, racjonalne uzasadnienie. Ale pomijając wszystkie "-izmy", mnie osobiście religia pomaga ogarniać się na co dzień, kiedy coś jest nie tak. Dlatego nic.
- Smutne, liczyłam, że spotkamy się w piekle - Malwina trzepnęła kuzyna w ramię.
- Strzelają, słyszysz? Chodź, popatrzymy.
Podeszli do szyby i, żłopiąc Piccolo, dłuższą chwilę oglądali fajerwerki. Później znowu przysiedli na kocu pod ścianą.
- Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, Krzysiu.
- Wszystkiego najlepszego, Malwina. Wyłącz telefon, bo zaraz zaczną przychodzić tony esemesów z życzeniami. 
- Nie wzięłam telefonu - mruknęła Malwina, opierając głowę na ramieniu kuzyna.
Obudziła się o siódmej w swoim łóżku. Na biurku znalazła wyrwaną z zeszytu kartkę z notatką: "Postanowienie noworoczne nr 1: niosąc kuzynkę do domu, wziąć pod uwagę, że winda może być zepsuta". Pośmiała się chwilę i wróciła pod kołdrę. 

*

(Jutro wracam do Warszawy, w końcu, hurra. Nienawidzę wakacji. Tak jakoś wyszło. Może w domu się ogarnę. Obiecuję zdjęcia z podróży i w dalszej perspektywie więcej sportowych i kulinarnych wpisów)

1 comment:

  1. Wkręciłam się w te dialogi-opowiadania. Aż chciałoby się znów chodzić do LO :)

    ReplyDelete

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me