Dzisiaj dla odmiany zdjęcia z ponaddwutygodniowej podróży przez pół Polski (Warszawa-Ustka-Poznań-Zielona Góra-Szklarska Poręba-Warszawa). Jak na taki długi wyjazd foci jest mało, bo nie wszędzie brałam aparat. Z plusów urlopowych - kurs nauki pływania, telewizja i wi-fi wszędzie (telewizja to teraz dla mnie większa atrakcja niż cokolwiek innego, kocham się tak odmóżdżać), brzydka pogoda (bardzo lubię), mało ludzi (czy tylko ja mam wrażenie, że w Polsce jest strasznie pusto?) i to, że zaczęłam się budzić później niż 5:50 każdego poranka (morskie powietrze czy coś). Ale i tak najbardziej się cieszę z powrotu do domu. Za stara już jestem na wyjazdy rodzinne.
 |
pasza na wyjazd |
 |
pasza part 2, prawie wszystko z Evergreena |
 |
dziwny piszczący most w Ustce |
 |
mewy wielkie jak psy |
 |
mural przy porcie |
 |
śniadanie kontynentalne (parówki sojowe 14g białka, łoo) |
 |
składak |
 |
już spakowana |
 |
udaję, że ćwiczę, ale te dwa tygodnie spędziłam tak |
 |
chmurki 3D |
 |
sejtan ze słoja i gumowate awokado słaby szef kuchni ze mnie |
 |
jakby ktoś potrzebował - Poznań poleca |
 |
ulica pełna bezdomnych (artystów?) |
 |
mural na przeciwko naszego hostelu |
 |
ciekawostki z rynku |
 |
tu bardziej pocztówkowy widok |
 |
pyszna sałatka z sosem sezamowym, dobra pita, niezłe falafele i przesolony hummus |
 |
powyższe jedzenie z Kwadratu (był jeszcze tort, lemoniady i soki) |
 |
rozmazany chodnik, jakby ktoś pytał |
 |
krzywy zgryz brata |
 |
ładne witryny i latarnie przyczepione do budynków |
 |
no i góry |
 |
nie widać, ale padało trochę |
 |
szlak z barierkami dla emerytów i niewytrenowanych |
 |
<mówię coś, a to tak świetnie wychodzi na zdjęciach> |
 |
słit focia na skałach brat-troll i mój grymas na Anję Rubik |
 |
idziesz, a tu trójkąt |
 |
stary piechur |
 |
finally normalne jedzenie okupuję palniki u dziadków |
Z miejsc stricte wege byłam w Kwadracie (Poznań, wszystko wegańskie, sympatyczny lokal), knajpie Mavi Kus (Poznań, zamówcie pieczonego ziemniaka i zielony koktajl) i Zielonej Jadłodajni (Zielona Góra, tanio, polecam flaczki z boczniaków).
Seitan ze słoja jadłam raz, nie powala :D
ReplyDeleteMiędzynarodowy transport zwłok made my day
O proszę ktoś tu jest ashtangowym wymiataczem :)
ReplyDelete