Wednesday 30 July 2014

zapchany zlew

- Buuu!
- Cholera jasna, Malwina! Wiesz, że przedwczesne zawały w dziewięćdziesięciu pięciu procentach kończą się śmiercią?
- Z naszą niezawodną służbą zdrowia? Szczerze wątpię.
- Co ty tu robisz?
- Przyjechałam.
- Jeśli mamy rozmawiać w takim telegraficznym skrócie, to niczego się nie dowiem.
- Chcesz uzyskać informacje, to musisz się postarać. Sorry, o tej porze bywam mało kontaktowa.
- Dlatego właśnie mnie intryguje, z jakiej przyczyny o godzinie... - zerknął na wyświetlacz komórki - ... szóstej trzydzieści osiem zmaterializowałaś się na plaży we Władysławowie.
- Chciałam się poopalać - uśmiechnęła się niewinnie Malwina. Był początek lutego.
- Będziesz się droczyć, niech będzie. Zapytam inaczej. Skąd masz adres?
- Od twoich rodziców - dziewczyna potarła zmarznięty nos - Ciocia Basia ma teraz poważniejsze sprawy na głowie, nawet nie zauważyła, kiedy wyśpiewała mi namiary na twoją kwaterę.
- Jakie sprawy? - Krzysiek był zbyt zachwycony mroźnym porankiem na plaży, żeby się zdenerwować - Nie myśl, że wrócę do Warszawy przez rzekome problemy mojej rodzicielki.
- Rozczarowuje mnie twój brak zainteresowania, ale to niezła historia, więc opowiem anyway. Powodem światowych kryzysów jest, co za zaskoczenie, moja mamusia, która postanowiła podzielić się swoim kontem bankowym z narzeczonym (ten didżej z Płocka, pamiętasz?). Facet wyczyścił jej kartę, zdążył narobić sporych długów, po czym zniknął, prawdopodobnie za granicą. Przez ostatnich parę dni, które spędziłeś na romantycznych feriach z Eweliną, ta wariatka sprzedała nasze mieszkanie i przydreptała na kolanach pod drzwi swojej siostry. Teraz mieszkamy razem! - wykrzyknęła kuzynka z udawanym entuzjazmem.
Krzyśka, który spodziewał się problemów pokroju zapchanego zlewu w kuchni, zatkało.
- Przyznaję, że to usprawiedliwia twoją wizytę - przełknął ślinę - Moi rodzice oczywiście ani słówkiem nie pisnęli, pewnie uważają, że mają wszystko pod kontrolą. Tylko dlaczego nie iść z tym na policję? Po co od razu sprzedawać mieszkanie?
- Skoro dała zbirowi kartę z własnej inicjatywy... Zresztą moja matka prędzej będzie jadła brud z chodnika niż przyzna się policjantowi, że narzeczony ją wystawił. Forsa za mieszkanie poszła na spłacenie długów, a reszta leży już na nowym koncie.
- Może zabrzmię przesadnie optymistycznie, ale chyba przeżyjemy. Mamy duży dom, twoja matka ma pracę... Czy atmosfera jest taka nieznośna, że wyjechałaś?
- Bez jaj. Twoja idealna, chrześcijańska rodzinka nigdy nie robi awantur - Malwina nie mogła ukryć ironii - Chociaż za duże zamieszanie, za obco mi nie w swoim pokoju. Musiałam przerwać waszą nadmorską idyllę. Co zrobiłeś z Eweliną?
- Śpi. Wczoraj przebiegła dwanaście kilometrów po plaży. Kazała nie budzić się przed dziesiątą, chyba że będę chciał zrobić jej masaż łydek.
- Mogę zostać?
- Zostań - odpowiedział Krzysiek, trochę wbrew sobie - Mamy wolną kanapę. Ewelina się ucieszy.
- Jesteś kochany. I proszę, wyślij wiadomość do rodziny, że tu jestem. Mam focha na matkę i zmyśliłam wczoraj, że idę na imprezę - dziewczyna poprawiła błyszczącą spódnicę, którą miała pod puchówką.

*

(Odcinek zrodzony (dosłownie) w pocie czoła, mózg nie pracuje przy takiej duchocie. Pisząc zajadle w metrze przegapiłam swoją stację i prawie spóźniłam się na angielski - jak jeszcze zacznę wtykać ołówki we włosy poczuję się już stuprocentową artystką)

No comments:

Post a Comment

- Co robi traktor u fryzjera?
- Warkocze.

read me